Rozdział 7 Telefon i zmartwienie
Truskawka powiedziała
,,Łatwiej jest tym, którzy odchodzą, niż tym, którzy zostają’’
Nie tak łatwo jest zmyć krew.
Ale, gdy już mi się to udało nie zamierzałam wyjść z łazienki. Usiadłam na
wannie i pogrążyłam się w rozmyślaniach. To
niemożliwe, przecież on jest tysiące kilometrów stąd. Musisz się uspokoić.
Najlepiej zadzwoń do niego. Poderwałam się i dzikim pędem pobiegłam… nie,
pognałam do swojego pokoju o mało nie rozdeptując przy tym swojego kota,
którego w ostatnich dniach zdecydowanie zaniedbałam. Muszę nim zająć, ale to
nie w tym momencie. Złapałam za telefon, jakbym była topielcem, a telefon to
koło ratunkowe. Tylko ono może mnie uratować. Wybrałam numer i czekałam na sygnał
piiip…piiip…piiip
- Hej, z tej strony Rico. Zostaw wiadomość i do usłyszenia.
- Nie, nie, nie!
Wrzasnęłam i rzuciłam telefonem o
ziemie. Padłam na łóżko i zakryłam twarz poduszką. Niedziela nie miała tak
wyglądać. Miałam być teraz u Marleny i rozmawiać z nią o, o… och nie ważne. Tak
czy siak to nie miało tak wyglądać. Zaczęłam płakać. Płakałam i płakałam. W tym
czasie do mojego pokoju weszła mama. Głaskała mnie po głowie i próbowała się
dowiedzieć się o co chodzi. Ale bez skutku. Potem wyszła. Gdy wypłakałam już
wszystkie łzy powoli się podniosłam. Wzięłam telefon i powoli wybrałam numer
Rico. Niestety nie odpowiadał. W tym czasie do mojego pokoju wślizgnął się mój
kot. Wabi się Katniss na cześć Katniss Everdeen i ,,Igrzysk Śmierci’’. Kocham tę książkę. Kotka wskoczyła na moje
łóżko. Zaczęłam ją głaskać po łebku.
- Czyli to jednak prawda, że
zwierzęta wyczuwają emocje?
Zapytałam, a Katniss jakby w
odpowiedzi miauknęła donośnie. Ona zawsze będzie przy mnie. Znalazłam ją w
wieku 7 lat. To był trudny dla mnie okres. Właśnie zaczęłam chodzić do szkoły.
To było zanim poznałam Rico. Do oczu znów napłynęły mi łzy. W tym samym
momencie zadzwonił telefon. To… Marlena?
- Hej!
Krzyknęła do słuchawki.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Jeżeli cokolwiek było w stanie mnie teraz
pocieszyć, to tylko to jej ADHD.
- Cześć Mari! Cofnęli ci szlaban?
- Tak, a czy inaczej dzwoniłaby do ciebie?
- No tak, sorry to było głupie z mojej strony. Auuuuu!
Katniss właśnie zatopiła pazurki
w mojej bluzce. Nie da się ukryć, to naprawdę boli.
- Halo, Bells wszystko w porządku?! Halo!
- Jestem, jestem. Moja kotka ma paskudny charakterek. Właśnie mnie
udrapała.
- Masz kotka? O rany, ale szczęściara. Ja od urodzenia jestem kociarą.
Zawsze chciałam mieć kota, ale rodzice nie chcą się zgodzić.
I oczywiście zaczęłyśmy
rozmawiać. Kocham Marlenę jak siostrę. Rozumiemy się doskonale. Zdecydowanie
udało mi się zapomnieć o tej przykrej sytuacji. Gdy wieczorem kładłam się spać
mój kociak wskoczył na moje łóżko i ułożyła się wygodnie.
- Dziewięć lat, a taka skoczna,
co?
Zapytałam z uśmiechem. Nagle
zadzwonił telefon. Oczywiście Rico. Zrobiłam mu taką awanturę, że pewnie
dłuuuuugo popamięta.
****
Jeszcze popamięta, głupia
dziewczyna. Myśli, że mi się wymknie? O nie, ona i ci jej przyjaciele. Wszyscy
pożałują, że się urodzili.
Heej!,
Fajnie jest dla Was pisać,
wiecie. Ponad 200 wyświetleń. Ach, aż chce się żyć, prawda? Ten rozdział
dedykuję Lucy_. Nie mogę niestety
skomentować Twojego bloga, ale jestem uparta więc postanowiłam skomentować
tutaj. A więc tak:
Droga Lucy,
W Twoim opowiadaniu jest tyle
prawdy i tyle emocji, że w niektórych momentach to aż smutne. Ale to dobrze, ponieważ
życie nie jest idealne. Ale potrafi być również śmiesznie, a to kolejna cecha
prawdziwego życia. Kocham to jak opisujesz uczucia głównej bohaterki. Pozdrawiam
T x3
Ok, nie wiem czy to miało sens,
ale teraz czuję się trochę lepiej xD. Rozdziałów Maliny
też nie mogę skomentować,
ale to pod następny rozdziałem.
Kocham Was!
T x333333
Suuuuuuuuper rozdział!!! :) I dziękuję za dedyk i za pochwalenie mojego bloga. Czekam na kolejny rozdział, nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńNie ma spraaawy ;)
UsuńChcę nowiusienki rozdział w tej chwili :D
OdpowiedzUsuń