Czytasz?

czwartek, 20 marca 2014


Rozdział 7 Telefon i zmartwienie

Truskawka powiedziała ,,Łatwiej jest tym, którzy odchodzą, niż tym, którzy zostają’’

Nie tak łatwo jest zmyć krew. Ale, gdy już mi się to udało nie zamierzałam wyjść z łazienki. Usiadłam na wannie i pogrążyłam się w rozmyślaniach. To niemożliwe, przecież on jest tysiące kilometrów stąd. Musisz się uspokoić. Najlepiej zadzwoń do niego. Poderwałam się i dzikim pędem pobiegłam… nie, pognałam do swojego pokoju o mało nie rozdeptując przy tym swojego kota, którego w ostatnich dniach zdecydowanie zaniedbałam. Muszę nim zająć, ale to nie w tym momencie. Złapałam za telefon, jakbym była topielcem, a telefon to koło ratunkowe. Tylko ono może mnie uratować. Wybrałam numer i czekałam na sygnał piiip…piiip…piiip

- Hej, z tej strony Rico. Zostaw wiadomość i do usłyszenia.

- Nie, nie, nie!

Wrzasnęłam i rzuciłam telefonem o ziemie. Padłam na łóżko i zakryłam twarz poduszką. Niedziela nie miała tak wyglądać. Miałam być teraz u Marleny i rozmawiać z nią o, o… och nie ważne. Tak czy siak to nie miało tak wyglądać. Zaczęłam płakać. Płakałam i płakałam. W tym czasie do mojego pokoju weszła mama. Głaskała mnie po głowie i próbowała się dowiedzieć się o co chodzi. Ale bez skutku. Potem wyszła. Gdy wypłakałam już wszystkie łzy powoli się podniosłam. Wzięłam telefon i powoli wybrałam numer Rico. Niestety nie odpowiadał. W tym czasie do mojego pokoju wślizgnął się mój kot. Wabi się Katniss na cześć Katniss Everdeen i ,,Igrzysk Śmierci’’. Kocham tę książkę. Kotka wskoczyła na moje łóżko. Zaczęłam ją głaskać po łebku.

- Czyli to jednak prawda, że zwierzęta wyczuwają emocje?

Zapytałam, a Katniss jakby w odpowiedzi miauknęła donośnie. Ona zawsze będzie przy mnie. Znalazłam ją w wieku 7 lat. To był trudny dla mnie okres. Właśnie zaczęłam chodzić do szkoły. To było zanim poznałam Rico. Do oczu znów napłynęły mi łzy. W tym samym momencie zadzwonił telefon. To… Marlena?

- Hej!

Krzyknęła do słuchawki. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Jeżeli cokolwiek było w stanie mnie teraz pocieszyć, to tylko to jej ADHD.

- Cześć Mari! Cofnęli ci szlaban?

- Tak, a czy inaczej dzwoniłaby do ciebie?

- No tak, sorry to było głupie z mojej strony. Auuuuu!

Katniss właśnie zatopiła pazurki w mojej bluzce. Nie da się ukryć, to naprawdę boli.

- Halo, Bells wszystko w porządku?! Halo!

- Jestem, jestem. Moja kotka ma paskudny charakterek. Właśnie mnie udrapała.

- Masz kotka? O rany, ale szczęściara. Ja od urodzenia jestem kociarą. Zawsze chciałam mieć kota, ale rodzice nie chcą się zgodzić.

I oczywiście zaczęłyśmy rozmawiać. Kocham Marlenę jak siostrę. Rozumiemy się doskonale. Zdecydowanie udało mi się zapomnieć o tej przykrej sytuacji. Gdy wieczorem kładłam się spać mój kociak wskoczył na moje łóżko i ułożyła się wygodnie.

- Dziewięć lat, a taka skoczna, co?

Zapytałam z uśmiechem. Nagle zadzwonił telefon. Oczywiście Rico. Zrobiłam mu taką awanturę, że pewnie dłuuuuugo popamięta.

                                                          ****

Jeszcze popamięta, głupia dziewczyna. Myśli, że mi się wymknie? O nie, ona i ci jej przyjaciele. Wszyscy pożałują, że się urodzili.

 

 

Heej!,

Fajnie jest dla Was pisać, wiecie. Ponad 200 wyświetleń. Ach, aż chce się żyć, prawda? Ten rozdział dedykuję Lucy_. Nie mogę niestety skomentować Twojego bloga, ale jestem uparta więc postanowiłam skomentować tutaj. A więc tak:

Droga Lucy,

W Twoim opowiadaniu jest tyle prawdy i tyle emocji, że w niektórych momentach to aż smutne. Ale to dobrze, ponieważ życie nie jest idealne. Ale potrafi być również śmiesznie, a to kolejna cecha prawdziwego życia. Kocham to jak opisujesz uczucia głównej bohaterki. Pozdrawiam

T x3

Ok, nie wiem czy to miało sens, ale teraz czuję się trochę lepiej xD. Rozdziałów Maliny też nie mogę skomentować, ale to pod następny rozdziałem.

Kocham Was!

T x333333

 

3 komentarze:

  1. Suuuuuuuuper rozdział!!! :) I dziękuję za dedyk i za pochwalenie mojego bloga. Czekam na kolejny rozdział, nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę nowiusienki rozdział w tej chwili :D

    OdpowiedzUsuń