Rozdział 4 Masz wiadomość
Umberto Eco powiedział ,,Miast mówić i milczeć winno się działać''
Umberto Eco powiedział ,,Miast mówić i milczeć winno się działać''
Jak normalni ludzie wysyłają
wiadomości? Pocztą, smsem, mailem. Ale nie, ten kto wysłał ( o ile w ogóle
można to tak nazwać ) ten list musiał być oryginalny rozbijając szybę. Odłamki
szkła rozprysnęły się po całej podłodze. Odruchowo schyliłam głowę. Na ziemi
natomiast leżał pokaźnych rozmiarów kamień i przyklejona do niego kartka. Szok
trwał jeszcze przez chwilę, a mianowicie do momentu, w którym nie usłyszeliśmy
kroków na schodach. Will zareagował najszybciej. Chwycił inną niż inne
wiadomość i schował pod poduszkę w tym samym momencie, w którym do pokoju
wpadli rodzice Marleny. Opowiedzieliśmy im wstrząsającą historię o tym jak to
usłyszeliśmy huk, schyliliśmy głowy, a gdy już je ponieśliśmy zobaczyliśmy
zniszczenia. Nie wiemy gdzie jest narzędzie zbrodni, ponieważ po prostu nie widzieliśmy.
Odniosłam wrażenie, że nie bardzo nam uwierzyli, ale prawdopodobnie nie mogli
tego podważyć. Po sprzątaniu w końcu sobie poszli, a ja rzuciłam się do
poduszki Marleny. Chwyciłam kamień i odczepiłam od niego list. Pozostała trójka
obsiadła mnie dookoła. Zaczęliśmy czytać.
My wiemy, że wy wiecie. Jeżeli
się nie odczepicie to my się wami zajmiemy.
Anonim
Spojrzeliśmy po sobie.
- Macie jakiś pomysł?
Zapytałam ze ściśniętym gardłem.
Tym razem to Will zabrał głos.
-
Powiemy Alanowi.
Siedzę sobie teraz, a właściwie
leżę w łóżku w swoim pokoju. Myślę o tym co nam oznajmił Will. Trzeba
powiedzieć Alanowi. Na początku nikt nie rozumiał dlaczego. Ale potem blondyn
zaczął tłumaczyć.
- On będzie wiedział co zrobić. I
może nam pomóc, na pewno coś wymyśli. Poza tym to mój najlepszy przyjaciel. I…
Wymieniał i wymieniał dziwne
powody aż w końcu się zgodziłyśmy. Nie wiem sama dlaczego, może po prostu żeby
przestał gadać. Mamy mu powiedzieć jutro po szkole. Westchnęłam i zamknęłam
oczy. Sen przyszedł szybciej niż się spodziewałam. Choć dla mnie lepiej by
było, gdyby w ogóle nie przychodził…
Biegłam leśną drogą. Za sobą słyszałam ciężki oddech mordercy.
Wiedziałam, że jeżeli zwolnię to mnie dopadnie. Nie miałam już siły mój oddech
stał się urywany. Pouczyłam pod palcami
poszycie lasu. Wiedziałam, że stoi za mną, tylko czeka aż się odwrócę.
Przekręciłam się na plecy i…
Spadłam z łóżka. Przez chwilę nie
wiedziałam co się dzieje. Potem,
powoli zaczęłam się orientować w rzeczywistości. Leżałam na podłodze okutana w
kołdrę jak larwa motyla w kokon. Cała się trzęsłam. Spojrzałam na swoje dłonie
i omal nie zemdlałam. Były brudne od błota i liści.
- Jak?
Szepnęłam. Nic więcej nie mogłam
powiedzieć. Po jakichś pięciu minutach powoli zaczęłam wyplątywać się z
otulające mnie pościeli. Potem poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem, a
to co ujrzałam zdziwiło mnie do granic możliwości. Miałam liście we włosach, brudną
twarz. O co w tym wszystkim chodzi? pomyślałam
Gdzie ja byłam w nocy?
Właśnie wlokę się za Marleną,
Willem i Amber do Alana. Po co my tam
idziemy, po co niby mamy mu to powiedzieć? To nie jest dobry pomysł! Krzyczały
moje myśli. Podeszliśmy do niego. Will wybuchnął potokiem słów jak rozhisteryzowana
nastolatka, która zgubiła błyszczyk.
Hola,
Witam to znów ja, wasz potworek. A
zatem Isabella nocą odwiedza las, a nasz Will zgubił błyszczyk koniecznie
chce powiadomić Alana o… o wszystkim. Pewnie nie chce być jedynym facetem w tym
babskim gronie. Tak czy siak mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Do następnego!
Tuyo, Fresa.
Pisz dalej bo umieram z ciekawości:)
OdpowiedzUsuńWpadnij też na mojego bloga www.wizjenadii.blox.pl
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział
Super, że wpadłaś. Jesteś pierwsza ( i jedyna jak na razie hihi ). Oczywiście, że wpadnę.
UsuńTuyo, Fresa.
Znowu superooooooooooooowwwwwwwwwwwy rozdział ostatnio czytałam wieczorem twój rozdział to mi się wszystko śniło, to był chyba 1. Pozdrawiam The Sisi
OdpowiedzUsuńJej na prawdę moja twórczość zwiduje Ci się po nocach. Czuję się winna... a w sumie to nie. Rozdział 5 pewnie niedługo.
OdpowiedzUsuńSaludo y gracias, Fresa.