Rozdział 2 Oj tam, oj tam
Emily Dickinson
powiedziała ,,Ci, których kochamy, nie umierają. Bo miłość to
nieśmiertelność’’.
A tym kimś okazał się Alan.
- Patrz jak łazisz!
Krzyknęłam. Spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- Oj tam, oj tam nie stresuj się tak. Przecież nic ci się
nie stało.
Uśmiechnął się do mnie i poszedł w przeciwnym kierunku do
mojego. Poczułam się głupio. Niby po co się tak wydarłam?
- Poczekaj! – krzyknęłam, a on się odwrócił – Przepraszam.
Nie powinna mi się tak wydzierać.
- Nie ma za co.
Znów się uśmiechnął i odszedł. Ja poczułam się zdecydowanie
lepiej i sama nie wiedziałam dlaczego. Może dlatego, że przeprosiłam? Hmmm …
może. A może … O nie! Tak to nawet nie wolno mi myśleć. Doszłam do domu. Cicho
otworzyłam drzwi w nadziei, że nikt nie usłyszy i zdołam po cichu dobiec do
mojego pokoju. Niestety przeceniłam swoje możliwości. Zaledwie w połowie drogi
potknęłam się o dywan i runęłam na podłogę z głośnym BĘC!!!! Jak się nietrudno
domyślić moja mama szybko przybiegła i pomogła mi wstać. Następnie posadziła
mnie przy kuchennym stole i rozpoczęła przesłuchanie.
- I jak było?
To niepozorne pytanie zawsze rozpoczynało każdą rozmowę o
szkole. Westchnęłam.
- Nijak. Nic się nie działo.
- Z kim siedzisz w ławce?
- A z takim jednym Alanem.
- Z kim zjadłaś drugie śniadanie?
- Teoretycznie z Marleną, Willem i Amber, a praktycznie sama.
- Dlaczego?
- Nie gadali ze mną. Przysiedli się, ale rozmawiali tylko
miedzy sobą. A szkoda sprawiają wrażenie miłych.
Posmutniałam. Mama zapytałam jeszcze o lekcje i czy nauczyciele
są fajni. Potem zjadłyśmy obiad w towarzystwie taty, który wrócił z pracy
trochę wcześniej niż zwykle. Potem poszłam do swojego pokoju. Chwyciłam za
torbę i wyciągnęłam podręczniki. Odrabianie lekcji to żmudna, nudna i męcząca
praca. Lecz muszę przyznać, że tym razem poszło mi dwa razy szybciej i lepiej
niż w ostatnio. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Tak właśnie się cieszę ze
swoich sukcesów. Po prostu się uśmiecham. Nie biegam jak szalona po całym domu,
nie dzwonię do przyjaciół ( głównie dlatego, że ich nie mam ). Tylko uśmiech.
Spojrzałam na zegarek. Było jeszcze wcześnie, a na dworze świeciło nawet słońce
więc postanowiłam wybrać się na spacer.
Szłam sobie alejkami parku, gdy nagle usłyszałam, że ktoś przeraźliwie krzyczy. Moja ciekawska natura dała o sobie znać. Podążyłam za niemiłym odgłosem aż moim oczom ukazała się wysoka, szczupła brunetka. Nie wiem sama dlaczego, ale schowałam się za krzakiem. Wiem, że to źle lecz zaczęłam przysłuchiwać się tej rozmowie telefonicznej.
- Tak wiem, że to potrwa ... Tak oczywiście, że ci zapłacę ... Nie, teraz to ty mnie posłuchaj. Umówiliśmy się, że zapłacę ci po fakcie ... Nie przerywaj mi! Nie dostaniesz kasy puki nie doprowadzisz mojego planu do końca. Co ty gadasz, to się musi udać. Plan jest genialny. Zniszczymy ją bez trudu ... Ok, cześć.
Brunetka zakończyła rozmowę, rozejrzała się i odeszła. Serce waliło mi jak młotem. O święta Zdzisławo pomyślałam ta cholerna piękność i ten gość po drugiej stronie słuchawki mają plan. Plan, który ma na celu zniszczenie jakiejś j e j. A prawdopodobnie jedyną osobą, która o tym wie jestem ja. Poczułam się w tym momencie bardzo źle.
No hej,
Jest sobie drugi rozdział, a ja zachęcam do komentowania. Jakikolwiek znak życia bardzo mnie zmotywuje. A jeżeli macie własne blogi, to fajnie by było, gdybyście się zareklamowali. Z tymi słowami żegnam (na razie )
Pozdro, Truskawka x3
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :))
OdpowiedzUsuńNa prawdę super, że wpadłaś. Kolejny rozdział jeszcze dzisiaj. Znów zmieniłam wygląd bloga. Ach to niezdecydowanie ;)
UsuńPozdrawiam Truskawka x3
Kolejny rozdziałek, już nie mogę się doczekać kolejnego. Mam takie pytanie na kim inspirowałaś postacie, czy w ogóle się inspirowałaś, jak tak to cy byś mogła mi napisać na czym były inspirowane?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam TheSisi
Nie, raczej nie były inspirowane. Po prostu dałam się ponieść wyobraźni :)
UsuńA kolejny rozdział pewnie jeszcze dzisiaj.
Truskawka x3
Ja też :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajne... Amber bardzo przypomina Majkę, to znaczy te rude włosy myte najlepszymi szamponami...
OdpowiedzUsuń:)
Pozdrawiam Banana, Truskawkę i Porzeczkę
Super, że Ci się podobało. Majkę, serio. Hmmm... nie pomyślałam.
UsuńTuyo, Fresa.