Czytasz?

wtorek, 1 kwietnia 2014


Rozdział 8 K jak kłótnia

Jonny Deep powiedział ,,Jeżeli nie możesz wybrać miedzy jedną kobietą, a drugą wybierz drugą, bo gdybyś naprawdę kochał pierwszą nie zwróciłbyś uwagi na drugą''

Idę teraz z Rico w kierunku domu Marleny. Koniecznie chcę żeby ich poznał, skoro już postanowił mnie odwiedzić. Stanęliśmy przed drzwiami.
- Gotowy?
Spytałam.
- Tak.
Odpowiedział z uśmiechem. Nacisnęłam dzwonek. Nie musieliśmy czekać długo. Marlena zamaszyście otworzyła drzwi, tak szeroko, że ledwo zdąrzyliśmy uskoczyć.
- Cześć jestem Marlena!
Powiedziała głośno i puściła nas przodem. Gdy ją mijałam szepnęła mi cicho ,,Ciacho''. Weszliśmy do salonu, gdzie czekali już Will, Amber i Alan.
- Nareszcie jesteście. Ten debil cały czas piszczał ,,Nowa znajomość, nowa przyjaźń''. 
Powiedziała z dezaprobatą Amber, wskazując na Willa. Blondyn zarumienił się jak mała dziewczynka. Alan z kolei wyglądał na znudzonego tym wszystkim. Dziwne, ale miałam przeczucie, że coś pójdzie nie tak, jak powinno. 
- Cześć.
Powiedział Rico.
- Hej.
Odpowiedzieli jednocześnie Will i Amber, a Alan się nie odezwał. 
- A tobie co, mowę odjęło?
Zapytałam Alana kąśliwie.
- Odzywam się tylko do tych, do których warto.
Odpowiedział równie jadowicie patrząc na Rico. Byłam pewna, że mój przyjaciel coś mu odpowie, ale nie. Ten spokojnie usiadł obok Amber. Stałam pośrodku pokoju razem z Marleną. Ona chyba też nie wiedziałam jak się odnieść do sytuacji. Po chwili obie usiadłyśmy na jednym z wielkich, przepasynych foteli. Zaczynało się nawet robić miło, ale Alan musiał to przerwać.
- Wiesz, że twoja dziewczyna uśmierciła nijaką Barbarę Ziółko?
Zwrócił się do Rico kładąc przesadny nacisk na słowa twoja i dziewczyna. Już chciałam powiedzieć, że Rico i ja wcale nie jesteśmy parą, ale nie zdążyłam.
- No wiesz ja przynajmniej mam dziewczynę nie to co ty, wieczny singlu.
Odparował Rico.
- Poza tym założę się, że jak stuknie co czterdziestka będziesz mieszkał u Marleny w piwnicy.
Dodałam na co Marlena zaprotestowała.
- O nie! Już wolę szczury niż Alana.
- Widzisz, nawet Marlena cię nie chce. 
Powiedział Will.
- Przepraszam, ale co miało znaczyć to nawet?
Spytała Marlena. I wtedy wybuchła prawdziwa kłótnia. W pewnym momencie usłyszałam jak Rico szepcze mi do ucha ,,Spadamy?''.
- Spadamy. 
Odpowiedziałem i oboje zwialiśmy jak najdalej od domu Marleny.



No cześć, 
Na początek chcę Was bardzo przeprosić, że tak zaniedbałam Universo. Niestety brak weny i internetu dał mi się we znaki. Przepraszam Was też za błędy ortograficzne, ale nie piszę z komutera .
Truskawka x3

4 komentarze:

  1. Super rozdział :D Cieszę się, że w końcu wstawiłaś kolejny rozdział i że jest kłótnia, Alan został obrażony, moje wymagania już spełnione :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "- Poza tym założę się, że jak stuknie co czterdziestka będziesz mieszkał u Marleny w piwnicy,,
    Umieram ze śmiechu.

    OdpowiedzUsuń